Home Aktualności Sukces w naszych rękach – Lucyna Tumasz „Uszyciuch”, handmade, art & design

Sukces w naszych rękach – Lucyna Tumasz „Uszyciuch”, handmade, art & design

962
0
SHARE

Nasi goście, zwykli niezwykli, pochodzą z najróżniejszych polskich miast i miasteczek. Łączy ich jedno. Mają talent w swoich rękach, są artystami, utalentowanymi marzycielami, którzy wyrażają się poprzez swoje niepowtarzalne prace hand-made, design, sztukę, modę. Coraz częściej zdobywają serca tych, którzy stawiają w życiu na oryginalność i unikatowość. Twórcy hand-made, sztuki, mody, design, wyjątkowe kobiety – bo o nich mowa, tworzą coś znacznie ważniejszego niż tylko rzeczy i przedmioty codziennego użytku. To właśnie takie osoby pragniemy przedstawiać wszystkim sympatykom ręcznie wykonanej twórczości. Na Zitolo.com razem tworzymy największą społeczność miłośników sztuki hand-made & design w Polsce, a serwis informacyjny Biznesnafali.pl, Marka jest kobietą i ThinkBIG gorąco Was w tym wspiera. Poznajmy bliżej te wyjątkowe osoby.

#
#
www.facebook.com/ZitoloPolska/

Lucyna Tumasz, właścicielka „Uszyciuch”. Matka bardzo ruchliwego, aktywnego, małego dzikusa Filipka. Jestem typem nocnego marka. Już nawet w szkole i na studiach uczyłam się w nocy. Zawsze szkoda mi było czasu aby iść spać. Mam tak do teraz. Pracuje mi się najlepiej w nocy. Naokoło spokój, cisza i tylko stukot maszyny. Wtedy też jestem najbardziej kreatywna. A rano…. najbardziej niewyspana. Ale szczęśliwa.

Dlaczego zaczęłam robić to, co robimy?!

Zaczęło się chyba od mojej Babci krawcowej. Przeszło w genach. Lubiłam szyć już jako dziecko. Jednak z czasem, gdy dorastałam, wszystko odeszło w niepamięć. Studia, praca na etacie, a w końcu upragniona ciąża. Z powodu komplikacji lekarz jednak kazał odpoczywać.

Odpoczywając przeczytałam cały Internet (dwa razy;-) ) i zupełnie nie wiedziałam co zrobić z tym ogromem wolnego czasu. Nawet już spanie do południa mi się znudziło. I nagle głos we mnie krzyknął: Uszyj coś!!! Posłuchałam intuicji i po latach przerwy ręcznie uszyłam pierwszą zabawkę –misia z filcu. Potem codziennie była inna zabawka. Brzuch rósł, a wraz z nim moje chęci na szycie czegoś jeszcze. Kupiłam maszynę do szycia i okazało się, że tej umiejętności się nie zapomina. To jak z jazdą na rowerze! Dopiero zaczęła się zabawa….

Przyszedł czas na pościele, poduszki i inne elementy wyposażenia pokoju dziecięcego. Gdy urodził się mój Filipek, spod maszyny wychodziły dla niego także ubranka. Ale ileż rzeczy można uszyć jednemu dziecku? Ku mojej radości, tym co szyję zainteresowali się także znajomi i rodzina. Szyłam także i dla nich, ale ciągle mi było mało kontaktu z maszyną.

A tymczasem poczta pantoflowa zadziałała i coraz więcej ludzi pytało o możliwość zamówienia u mnie czegoś dla ich pociech. I co dalej? Mimo, że bardzo lubiłam moją poprzednią pracę, a etat na mnie czekał, nie wróciłam do niej. Założyłam firmę i jestem najszczęśliwszą osobą na ziemi mogąc robić to co kocham najbardziej. Szyć i szyć i szyć, a przez resztę dnia wychowywać synka.

Mój wyróżnik, czyli zdobywam serca klientów m.in. dzięki temu, że?

Sama nie wiem jak to się dzieje, nigdy jakoś specjalnie nie skupiałam się na szukaniu klientów. Po prostu szyję to co mi w duszy gra. Robię to z największą starannością i radością, a klienci się pojawiają i co mnie ogromie cieszy – wracają ? Często szyję też na indywidualne zamówienie to co klientka by chciała dostać. Zawsze znajduję czas na rozmowę, żeby mieć pewność czego dana osoba oczekuje, tak aby mogła dostać wymarzony produkt.

Nasza marka, czyli czy jesteście „firmą rodzinną”?! Jeśli tak, jak to wygląda w praktyce?

Zdecydowanie to firma rodzinna. Moim wspólnikiem jest mój czteroletni synek. Filipek uwielbia wybierać materiały jakie mam kupić. Przegląda ze mną setki zdjęć z hurtowni i wybiera wzory które mu się podobają. Niektóre kategorycznie odrzuca. Mam więc niezawodnego konsultanta ?

Zawsze też mogę liczyć na moją Mamę. Gdy tylko jej potrzebuję, Mama przyjedzie pozajmować się wnukiem i pomóc mi w nieszyciowym etapie produkcji, czyli wyprasować materiały, powypychać poduszki, popakować zamówienia itp. W takim duecie zawsze raźniej.

Kim są, jacy są nasi klienci, co możemy o nich powiedzieć?!

Moimi klientkami są zazwyczaj kobiety (chociaż kilku rodzynków też się znajdzie ? ) Są to głównie Matki i kobiety w ciąży. Kobiety skoncentrowane na swoich dzieciach, ciepłe, rodzinne. Nieraz ucinamy sobie telefoniczne dyskusje o naszych pociechach. Są to kobiety takie jak ja i myślę że świetnie się rozumiemy.

W jakie inicjatywy, akcje, lubimy się angażować, z naszą marką?! Co robimy, aby być „bliżej” naszych sympatyków, fanów, klientów?

W tym roku, aby być bliżej klientów byłam dla nich na Jarmarku Dominikańskim. Przy takiej okazji można moje produkty zobaczyć, podotykać, a nie tylko podziwiać na zdjęciach. Takie akcje dają też możliwość porozmawiania z klientem i poznania się bliżej.

Moje, nasze wartości w życiu – na co dzień i w biznesie… 

W biznesie jak i w życiu przyświeca mi zasada aby szanować innych. Traktować innych ludzi czy otoczenie naokoło siebie tak jakbyśmy sami chcieli być traktowani. Dlatego też gdy się z kimś nawet kłócę to z szacunkiem.

Nigdy nie wyrzucę choćby małego papierka na ulicę, a śmieci zawsze segreguję. Tak samo w biznesie. Gdy wykonuję dla kogoś zamówienie to najlepiej jak potrafię, tak jakbym sama miała dostać wykonany produkt w prezencie. Jeśli chodzi o pracę to jestem po prostu perfekcjonistką.

Jeśli chodzi o życie codzienne to typowe wartości śpiocha… budzikom śmierć ?

Odwaga w biznesie. Rozumiem ją tak, że…

Aby móc pozwolić sobie na odwagę w biznesie trzeba mieć do tego zaplecze. Wsparcie rodziny jest nieocenione. Wtedy można odważnie iść do przodu nie bojąc się, że powinie się noga. Trzeba też iść za głosem swojego serca. Nie bać się realizować swoich marzeń. Przy odrobinie odwagi, odrobinie szczęścia, z talentem i pasją może wyjść z tego niezły plan na życie.

W mijającym roku, przekonałam się / utwierdziłam w przekonaniu, że w życiu…?

… że nic w życiu nie jest nam dane raz na zawsze. Że można stracić grunt pod nogami. Przekonałam się też, że my kobiety jesteśmy silne i choćby nie wiem co, damy radę. Bo jak nie my to kto… Wiedziałam to zawsze, ale dokładnie rok temu utwierdziłam się jeszcze w przekonaniu, że mam w życiu ogromne szczęście do ludzi. I tak ogólnie szczęściara ze mnie, że mam naokoło siebie takie osoby jakie mam i na dodatek mogę realizować się w swojej pasji.

W pracy, relacjach zawodowych z innymi,  nigdy nie powinniśmy zapominać o tym… / Zawsze powinniśmy pamiętać, że…

Że druga osoba to taka sama osoba jak my. Może mieć dni lepsze i gorsze. A także to, że należy doceniać zawsze pracę drugiego człowieka.

Kiedy tworzę, największą satysfakcję sprawia mi?

Największą frajdę mam kiedy tworzę coś zupełnie nowego. Co jakiś czas wymyślam i szyję nowy produkt, a szyjąc go, tak zatracam się w procesie twórczym że robię naokoło siebie kompletny bałagan. Tornado: materiały, skrawki, wykroje, prototypy, nici, linijki, kilka par nożyczek i wiele innych rzeczy nagle zajmuje całą wolną przestrzeń naokoło mnie. A ja w szale twórczym zaaferowana tym co robię nawet tego nie zauważam. Ale to wszystko z radości tworzenia ? I największa satysfakcja gdy wyjdzie coś nowego, ładnego, a synek krzyczy że też chce takie bo się zakochał.

#

Inspiracje, czyli skąd przychodzą, jak się rodzą, a kiedy ich brakuje?

Inspirują mnie często moi klienci. Często zdarza się że klientka dzwoni i opowiada na jaką okazję i dla kogo potrzebuje prezent. Po rozmowie często wychodzi pomysł na coś fajnego, niepowtarzalnego. W taki też sposób wyszedł jeden z moich najlepiej sprzedających się produktów – poduszka z kotem z wystającym ogonem.

Jako że sama uwielbiam pieski, pierwsza taka poducha była z psem. Uszyłam ją na urodzinowy prezent. Zrobiłam zdjęcie i poszło w Internet. Poduszka wzbudziła spore zainteresowanie, jednak każdy pytał o kota. Powstał więc kot. Mimo, że jestem zapaloną psiarą to można powiedzieć, że to właśnie kocie poduszki są teraz moim znakiem rozpoznawczym.

Kluczem do sukcesu „biznesu hand-made”, moim zdaniem, jest?

Sukces biznesu hand-made to przede wszystkim pasja i miłość do tego co się robi. Ja choruję na nieuleczalną szyciową gorączkę. Ciężko mi obejrzeć film nie szyjąc przy okazji czegoś.

Gdy przez kilka dni nie mam maszyny pod ręką to czegoś mi brakuje. Raz nawet pojechałam do rodziny na kilkudniowe wakacje. Wiedziałam, że jest tam dawno zamknięta szwalnia i ogromny stół krojczy. Zapakowałam więc do auta maszynę i materiały. Wieczorami szczęśliwa zamykałam się w szwalni i szyłam.

Chciałabym, aby nasze prace, które tworzymy i podpisujemy się pod nimi osobiście, stały się / kojarzyły się z / były synonimem?

Moje prace to cząstka mnie. Każdą jedną rzecz szyję z pasją i ogromną przyjemnością. Chciałabym więc aby moje uszytki kojarzyły się z ciepłem, z rodziną, z czymś wyjątkowym, bo ja właśnie tak je traktuję. Na początku wręcz trudno mi było się rozstać z każdą sprzedaną rzeczą. Teraz z czasem jest trochę łatwiej, ale zawsze w świat leci kawałek mnie.

„Promocja, promocja, promocja? Czyli co by się przydało (poza pieniędzmi), aby nasza marka stała znana i silna?”

Ludzie. Ludzie wierzący w nasz produkt, doceniający naszą pracę, tacy którzy wierzą w rękodzieło i wolą je od taśmowych masówek. Poczta pantoflowa jest jednym z najlepszych narzędzi promocji. Zadowolony klient zawsze wróci i poleci produkty dalej. Warto więc tworzyć produkty dobre, staranne, a nie tylko ładnie wyglądające na zdjęciach.

Moje, nasze marzenie / cel / plan – te duże i małe, na najbliższe miesiące?

Cel i marzenie zawsze jedno i niezmienne – szczęśliwa rodzina. Zawodowy cel – rozwijać się. Powiększać gamę produktów. Mieć własną osobną dużą pracownię, bo cały czas kradnę spory kawał mieszkania na moje miejsce pracy.

Słowo dla wszystkich twórców sztuki hand-made & design, rękodzieła?

Pozdrawiam bratnie dusze. Doceniam zawsze produkty rękodzielnicze. Wiem że my twórcy kochamy naszą pracę bo inaczej się nie da. Warto inwestować w swoją pasję i przekuć ją w źródło utrzymania. Satysfakcja nieziemska gwarantowana. Ja na przykład nigdy nie czuję się jakbym była „w pracy” ?

A dla naszych aktualnych i przyszłych miłośników, sympatyków? Dlaczego warto postawić na hand-made w ogóle?

Hand-made to coś niepowtarzalnego, są to produkty zrodzone z pasji twórcy. Czyż nie warto mieć coś innego niż wszyscy? Zrobionego specjalnie dla nas, a przy okazji lepszego jakościowo od chińskich masówek. Jak dla mnie warto ?

* * * * * * *

Dziękuję za rozmowę. Dla największej społeczności hand-made w Polsce, Zitolo.com, rozmowę poprowadził redaktor naczelny Biznesu na fali, założyciel ogólnopolskiej społeczności Kobiet na fali, Jarosław Waśkiewicz, prezes Klubu Marka jest kobietą (www.facebook.com/markajestkobieta)

* * * * * * *

Jeśli należysz do twórców sztuki hand-made, mody, rękodzieła, bądź znasz takie osoby, napisz do nas: #

#
www.facebook.com/ZitoloPolska/

Witamy w ogólnopolskim, międzynarodowym Klubie Marka jest kobietą – Twoja silna strona kobiecości.

Wspieramy siebie nawzajem i to przynosi owoce. Lokalnie, ogólnopolsko, międzynarodowo. Jeśli jesteś przedsiębiorczą, świadomą kobietą, prowadzisz własny biznes i/lub ciekawe projekty, serdecznie zapraszamy do Klubu Marka jest kobietą, to miejsce jest właśnie dla Ciebie: #
www.mjkorg.janwaski.stronazen.pl

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here