michalina cwalina Archives - Klub Marka Jest Kobietą - międzynarodowa społeczność, osobiste relacje, siła współpracy, networking https://www.markajestkobieta.pl/tag/michalina-cwalina/ Przyłącz się do wyjątkowej społeczności Kobiet na fali Klubu Marka jest kobietą. Czekamy na Ciebie pod dobrym adresem: # Sat, 03 Nov 2018 18:27:58 +0000 en hourly 1 Między nami kobietami. Kiedy powiedzieć sobie dość? https://www.markajestkobieta.pl/aktualnosci/miedzy-nami-kobietami-kiedy-powiedziec-sobie-dosc/ https://www.markajestkobieta.pl/aktualnosci/miedzy-nami-kobietami-kiedy-powiedziec-sobie-dosc/#respond Sat, 03 Nov 2018 18:25:59 +0000 https://www.markajestkobieta.pl/?p=2372 W latach 90. zespół O.N.A. wypuścił na polski rynek muzyczny piosenkę „ Kiedy powiem sobie dość”. Agnieszka Chylińska zaczynała tekst od słów: Kiedy powiem sobie dość, a ja wiem, że to już niedługo”. W którym momencie jest odpowiedni czas na to, aby powiedzieć sobie dość? Jak nam nie pasuje sukienka, kupujemy drugą, gdy mamy źle […]

The post Między nami kobietami. Kiedy powiedzieć sobie dość? appeared first on Klub Marka Jest Kobietą - międzynarodowa społeczność, osobiste relacje, siła współpracy, networking.

]]>
W latach 90. zespół O.N.A. wypuścił na polski rynek muzyczny piosenkę „ Kiedy powiem sobie dość”. Agnieszka Chylińska zaczynała tekst od słów: Kiedy powiem sobie dość, a ja wiem, że to już niedługo”. W którym momencie jest odpowiedni czas na to, aby powiedzieć sobie dość? Jak nam nie pasuje sukienka, kupujemy drugą, gdy mamy źle dobrany odcień pudru, wybieramy lepszy, jeśli znudzi nas wykonywana praca, szukamy kolejnej, gdy odczuwamy zmęczenie partią polityczną, należy wziąć udział w wyborach i głosować na inną, itd. Refleksja na ten temat naszła mnie po tym, jak usłyszałam historię pewnej znajomej, która na 50-te urodziny sama sobie zrobiła prezent – rozwiodła się z mężem…

Kiedy chłopakowi, partnerowi, kochankowi, mężowi powiedzieć dość?

Wchodząc w nową relację zawsze mamy jakąś nadzieję i oczekiwania wobec partnera. Kobiety dodatkowo posiadają dar idealizowania i tłumaczenia sobie pewnych kwestii na swój sposób. Zawsze uwielbiałam sformułowania, gdy dziewczyna mówiła, że „złego mężczyznę” sprowadzi na odpowiednią drogę i on z miłości do niej się zmieni. Brzmiało to tandetnie i komicznie, ale niektóre kobiety naprawdę w to wierzyły.

Bardzo często powielanym błędem jest podawanie partnerowi wszystkiego na tacy. Kiedy kobiecie zależy na drugiej połowie angażuje się, otacza go opieką, dba o dom, dzieci, wspólnie spędzony czas, plany na wakacje i całą resztę.

Mężczyzna bierze w tym wszystkim udział, ale najczęściej jako strona bierna. I można tak żyć. Z tym, że po dłuższym czasie zaczyna to być męczące dla płci pięknej. Zadaje sobie wtedy pytanie: Z jakiego powodu to ona ma o wszystko dbać? Poświęcać swój czas, funkcjonować wg wypełnionego grafiku, nie dostając nic w zamian od mężczyzny?

Każda z nas przynajmniej raz w życiu zadała sobie pytanie : Kiedy powiedzieć dość w relacji damsko-męskiej? Czy w ogóle można? Wypada? Czy nie jest już za późno? Jak zareagują na to inni? Rodzina, dzieci, przyjaciele? I co będzie dalej z naszym życiem, jak już JEGO nie będzie obok?

Trzeba mieć świadomość, że każdy przypadek jest inny. Schematy potrafią się powielać, ale kwestie należy rozpatrywać indywidualnie. Nie chciałabym wygłaszać jakichkolwiek osądów. Chciałabym jedynie rozważyć kwestie, z którymi nie raz się zderzyłam.

Czy matka i żona ma prawo odejść od męża, bo czuję się przy nim nieszczęśliwa i niespełniona? Kilkanaście lat temu liczba rozwodów była znacznie mniejsza niż obecnie. Spowodowane to było m.in. sytuacją ekonomiczną, trudnością w pozyskaniu rozwodu, a także poczuciem porażki i wstydu, który nie do końca był rozumiany przez ówczesne środowisko. Często niedopasowana para formalnie widniała na papierze jako małżeństwo, ale w rzeczywistości i tak żyła obok siebie.

Od lat 80.dziesiątych do 2015 roku liczba rozwodów w Polsce wzrosła o ok.28 tysięcy. Nie da się też ukryć, że nasze podejście do relacji kobieta-mężczyzna uległo zmianie. Panie są bardziej świadome, niezależne i wiedzą na czym im zależy. Jeśli mężczyzna danych „wymagań” nie spełnia to co? Co można, wypada zrobić, a z czego należy się wycofać?

Refleksja na ten temat naszła mnie po tym, jak usłyszałam historię pewnej znajomej, która na 50.dziesiąte urodziny sama sobie zrobiła prezent – rozwiodła się z mężem. Kobieta ta twierdziła, że małżeństwo było podtrzymywane jedynie ze względu na dzieci, a kiedy one już dorosły, ona sama doszła do wniosku, że nie chce dalej żyć w układzie z mężem, do którego uczucie już dawno wygasło i postanowiła zakończyć 25 letni związek.

Teraz można się zastanowić – czy to jest odwaga, czy swego rodzaju porażka? Mając połowę życia już za sobą, nagle znowu znajdujemy się w punkcie zerowym. I co jest lepsze? Trwanie w relacji bez szczęścia, ale z gwarancją, że w domu mamy „lokatora”, czy rozpoczęcie nowego etapu już na własną rękę i posiadanie przysłowiowego „świętego spokoju”?

A co się dzieje w momencie kiedy dzieci są jeszcze małe, małżonków łączy wspólny kredyt, czasem nawet praca i pojawia się osoba trzecia? Czy rozwód to jedyne wyjście? Czy należy przepracować pewne tematy dla dobra rodziny, starać się wybaczyć i próbować żyć dalej? Z jednej strony można stwierdzić, że każdy może zboczyć z wyznaczonej drogi, przebaczenie jest rzeczą ludzką, a rodzina w tym wszystkim jest najważniejsza.

A co jeśli po tym wszystkim jedna ze stron odczuwa upokorzenie, obniża się poczucie jej własnej wartości i nie jest w stanie przebrnąć przez brak zaufania, który się pojawił? Zdrada jest na pierwszym miejscu jeśli chodzi o przyczyny rozwodów w Polsce. Często połączona jest z brakiem wsparcie ze strony partnera.

W życiu wszystko często w jednym kole się zamyka. Jeśli nie mamy czasu dla swojej drugiej połówki, ciągle za czymś gonimy, nie mamy ochoty na rozmowę czy bliskość, to niestety, ale druga osoba, tej zażyłości może zacząć szukać u boku kogoś innego.

Patrząc na ten wątek z drugiej strony, to często za czymś gonimy, robiąc to z myślą o naszych bliskich, aby to im niczego nie zabrakło. Tylko ciągła gonitwa sprawia, że materialny aspekt odchodzi na bok w momencie, kiedy nie mamy się już z kim tym podzielić. Ta refleksja nasuwa się nam w chwili kiedy zostajemy sami, ponieważ rozstanie było już jednym wyjściem.

Kobiety w związku wielokrotnie pełnią funkcję spoiwa. Dają od siebie dużo już na początku relacji z nadzieją, że z czasem to zaprocentuje i mężczyzna choć w połowie to wynagrodzi swojej drugiej połówce.

Niestety tak to nie działa.

Mężczyzna jak przyzwyczai się do dobrego, to zazwyczaj myśli, że tak już jest i nie musi nic z tym robić. My, kobiety potrafimy być cierpliwe i dawać wiele. Spora jednak część z nas ma tak, że wszystko trwa, ale do pewnego momentu. Jeśli widzimy, że my dajemy, a niewiele do nas wraca, to taki związek traktujemy często jako zbędną inwestycję.

Pojawia się tak zwane zmęczenie materiału i refleksja – na co mi to wszystko. Mamy wrażenie, że z partnerem patrzymy na to samo, a widzimy dwie różne rzeczy. Niezgodność charakterów, po zdradzie, to 2 przyczyna do zakończenia związku.

Jeśli już o niezgodności mowa to co raz częściej spotykamy się z płytkimi związkami. Oznacza to, że trwamy w nich, dopóki nie pojawia się pierwszy kłopot, kłótnia bądź sytuacja, którą trzeba przepracować. Prościej jest spotykać się z kimś gdy jest miło, przyjemnie i nikt nie obarcza nas swoimi problemami.

Po co brnąć w temat, gdzie np. jedna ze stron czegoś wymaga lub oczekuje.

Często gdy pojawia się już taki wątek myślimy o zmianie partnera. Z tym, że musimy pamiętać, że większość z nas ma jakieś oczekiwania, swoje podejście do życia, wady i zalety.

Jeśli już angażujemy się w relację to przyjmujemy partnera z dobrodziejstwem inwentarza.

Wiadomo, że każdy z nas szuka połówki zbliżonej do swojego ideału, a ideały nie istnieją. Zamieniając jedną osobę na drugą, ta kolejna też będzie miała wady, tylko że inne. Człowiek niestety nie jest jak piłka futbolowa. Nie składa się z kilku pięciokątów foremnych, które możemy wymieniać na dowolne cechy charakteru bądź wyglądu. A szkoda, może wtedy relacje byłoby prostsze i rozstań mniej…

Podejmując decyzję o rozstaniu nie zawsze mamy stuprocentową pewność, aby powiedzieć dość. Dopóki jest jeszcze uczucie to wątpliwości pozostaną. Ważne, aby postąpić zgodnie ze swoimi odczuciami i po tym wszystkim być szczęśliwym. Wielokrotnie słyszałam zdanie, które bardzo mi się spodobało: związek należy zakończyć w takim momencie, abyśmy mieli poczucie, że zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, aby przetrwał.

Jeśli nasze starania nie pomogły, możemy mieć czyste sumienie, zamknąć za sobą drzwi i otworzyć się na nowe możliwości, które w życiu napotkamy.

Michalina Cwalina

A jakie są Twoje doświadczenia?! napisz do nas: #

The post Między nami kobietami. Kiedy powiedzieć sobie dość? appeared first on Klub Marka Jest Kobietą - międzynarodowa społeczność, osobiste relacje, siła współpracy, networking.

]]>
https://www.markajestkobieta.pl/aktualnosci/miedzy-nami-kobietami-kiedy-powiedziec-sobie-dosc/feed/ 0
Praca, związek, relacje czyli o poszukiwaniu złotego środka… https://www.markajestkobieta.pl/aktualnosci/praca-zwiazek-relacje-czyli-o-poszukiwaniu-zlotego-srodka/ https://www.markajestkobieta.pl/aktualnosci/praca-zwiazek-relacje-czyli-o-poszukiwaniu-zlotego-srodka/#respond Sat, 14 Jul 2018 19:55:43 +0000 https://www.markajestkobieta.pl/?p=2162 Każdy ma własną definicję szczęścia, spełnienia, zadowolenia z życia. Wszyscy wyznaczamy własne cele do których dążymy. I albo je zaspokajamy czując chwilowe nasycenia bądź satysfakcję, albo ciągle gonimy za czymś, co momentami wydaje się nieosiągalne. W każdej sferze życia istotny powinien być złoty środek. Na teorii złotego środka opiera się horacjanizm – zespół idei zawartych […]

The post Praca, związek, relacje czyli o poszukiwaniu złotego środka… appeared first on Klub Marka Jest Kobietą - międzynarodowa społeczność, osobiste relacje, siła współpracy, networking.

]]>
Każdy ma własną definicję szczęścia, spełnienia, zadowolenia z życia. Wszyscy wyznaczamy własne cele do których dążymy. I albo je zaspokajamy czując chwilowe nasycenia bądź satysfakcję, albo ciągle gonimy za czymś, co momentami wydaje się nieosiągalne. W każdej sferze życia istotny powinien być złoty środek.

Na teorii złotego środka opiera się horacjanizm – zespół idei zawartych w poezji Horacego. Głosi on, że żyć należy w zgodzie z naturą, brać od świata tyle, ile potrzeba, nie za wiele, ale i nie za mało. Zachowywać w swych dążeniach umiar, ale osiągać to, co ma nam przynieść szczęście i poczucie spełnienia.

W starożytności Arystoteles głosił, że człowiek powinien dążyć do szczęścia, które jest naszym celem ostatecznym i najwyższym dobrem. Powinien kierować się w swoim postępowaniu umiarkowaniem, które jednak nie ograniczało by jego potrzeb. Żyjąc zgodnie z teorią złotego środka powinniśmy umieć „wypośrodkować” swoje postępowanie co pozwoliłoby na poczucie spełnienia oraz satysfakcji. Aby nie popadać w skrajności, powinniśmy szukać metody by zaspokoić wszystkie swoje żądze, zachowując przy tym zdroworozsądkowy umiar. Arystoteles wierzył, że kierowanie się w życiu teorią „złotego środka” jest drogą do osiągnięcia pełnego szczęścia. Podkreślał jednak, że znalezienie go często nie jest łatwym zadaniem.

A jak jest w XXI wieku? Czy metoda złotego środka nadal odgrywa ważne znaczenie w naszym życiu? Z pewnością można ją odnieść do każdej ze sfer: zawodowej, rodzinnej oraz partnerskiej.

Zasada – jak się nie rozwijasz, to stoisz w miejscu, ma szczególne odzwierciedlenie w pracy. Możemy być zadowoleni z zajmowanej posady, pensji oraz pracodawcy. Jednak jeśli nie będziemy dążyć do pogłębiania swojej wiedzy, to w pewnym momencie może się okazać, że nie my, a koleżanka z krótszym stażem pracy dostanie awans. Nowo zainstalowany program szybciej przyswoi kolega, który ledwo co ukończył studia i jako świeży pracownik chłonie wiedzę jak gąbka, a my mamy awersję do wszelkich nowości i sprawniej działaliśmy w systemie, który był nam już dobrze znany.

Nawet jeśli będziemy wieloletnim pracownikiem w jednej firmie, to bez chęci i zapału do rozwoju oraz nauki nowych rzeczy, staniemy się najsłabszym ogniwem w zespole.

Kiedyś usłyszałam, że inwestycja w siebie, jest najlepszą rzeczą jaką możemy sami sobie podarować. Zgadzam się z tym w 100%. Nowe szkolenia, kolejne studia bądź kursy wzbogacają nie tylko naszą wiedzę, ale dają też możliwość rozwoju oraz uaktualniania zmieniających się norm i zasad w każdej dziedzinie. Są też takie zawody, w którym rozporządzenia wprowadzane są na bieżąco i chcąc nie chcąc trzeba się z nimi zaznajamiać.

W jakim momencie życia zawodowego rozpoczyna się proces zapominania o złotym środku? W przypadku gdy praca staje się całym naszym życiem, zajmuje nam połowę lub większość dnia. Kiedy poświęcamy się jej w całości, nie myśląc i nie licząc się z bliskimi, którzy czekają, aż wrócimy do domu i znajdziemy dla nich czas. Jeśli próbujemy dojść do pozycji zawodowej, do której niekoniecznie posiadamy predyspozycje. Wyznaczanie celów zawodowych powinno być adekwatne do naszych zdolności oraz możliwości. Wiadomo, że z introwertyka nie zrobimy charyzmatycznego lidera, który porwie za sobą tłumy.

Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu takie podejście odpowiada. Przecież mamy czasy, w których panuje wyścig szczurów, trenerzy, mentorzy, wyskakują na każdym rogu jak logo Biedronki, wielkie plany i ambicje, należy zaspakajać… Ok, wiem, rozumiem. Pamiętajmy w tym wszystkim tylko o jednym: pracujemy, aby żyć, a nie żyjemy, by pracować.

Przez ostatnich kilkadziesiąt lat zmieniło się podejście do wychowywania potomstwa. Nasi rodzice inaczej nam dogadzali, my swoje pociechy też wychowujemy w innej formie. Kilka dekad wstecz zasady i obowiązki były czymś normalnym w kwestii układania potomstwa. Nawet na przysłowiowego szturchańca nikt nie reagował lamentem czy obroną praw człowieka. Obecnie przypadki bezstresowego wychowania sprawiają, że dziecko w ogóle żadnego napięcia nie odczuwa, tylko całe otoczenie, niekoniecznie będące z nim spokrewnione, jest zestresowane.

Nie będę wątku za długo rozwijać, bo żadnej z matek nie planuje się narazić, ale wydaje mi się, że trochę zasad połączonych z obowiązkami, w domu wypełnionym miłością, może okazać się idealnym złotym środkiem do wychowania pociechy.

A jak jest w życiu prywatnym? Tę kwestię można rozkładać na kilka czynników, ale skupię się na jednym przykładzie. Zasadę „goniącego króliczka” pewnie każdy zna?!

Dla większości mężczyzn kobieta jest bardziej atrakcyjna w momencie, gdy jest dla niego nieosiągalna. Kiedyś brzmiałoby to jak science fiction. Po latach doświadczeń każda z nas wie, że tak po prostu się dzieje. Dlaczego?

Schemat jest dość prosty. Gdy na początku ON Cię poznaje jest Tobą zafascynowany. Jesteś niemalże jego ideałem, wymarzoną bohaterką z kreskówki, z cechami jego matki, tylko gorzej gotującą, ale za to bardziej sexy. Przez pierwsze tygodnie ON się stara, wymyśla dla Was ciekawe randki, przyniesie czasem „chwasta”, aby wyjść na romantyka, zarzuca komplementami i zapewnia, że jesteś tą jedyną (cokolwiek to dla niego oznacza). Po jakimś czasie proponuje wspólne mieszkanie (i to przed ślubem (!) – w końcu mamy XXI wiek).

Ty zaślepiona godzisz się i co? Skoro on chce z Tobą zamieszkać, to myślisz, że jesteście ze sobą tak już „na poważnie” i tylko czekasz kiedy zacznie jubilera odwiedzać.

Z zaślepienia bądź z miłości z niezależnej singielki nieświadomie przeradzasz się w przysłowiową kurę domową. Gotujesz, pierzesz, sprzątasz, czekasz, aż on wróci do domu… Zapominasz nawet, że masz koleżanki i że mogłabyś się z nimi czasem spotkać na kawę i po babsku poplotkować. Masz mroczki przed oczami, więc się godzisz na wszystko o co on Cię poprosił. Szczerze wierzysz w Waszą głęboką miłość, która niemalże o Harlequin’a by się otarła.

I tu w pewnym momencie zasada złotego środka została zachwiana. Dlaczego? Ponieważ pomiędzy praniem, gotowaniem, a wyczekiwaniem w oknie, aż on przyjedzie, kobieta zatraca samą siebie. Zapomina, że miała swoje życie zanim on się pojawił. Że chodziła na spotkania z przyjaciółmi, wyjeżdżała na weekendy, a patrząc w lustro nie musiała od kogoś słyszeć, że „ładnie wygląda”, bo sama o tym wiedziała.

W tym samym momencie, kiedy ONA się stara dla NIEGO, on odczuwa osaczenie i zmęczenie materiału. Ma wrażenie, że nie związał się z kobietą, tylko oplata go jakiś bluszcz.

I pomimo tego, że w tej samej chwili ONA się bardzo stara, to dla NIEGO jest już nieciekawa, bo oddała mu wszystko… a mężczyźni niestety często mają tak, jak małe dzieci. Pobawią się nową zabawką, a później chcą kolejną, którą się jeszcze nie nacieszyli…

Związanie się z drugą osobą wcale nie musi świadczyć o zatraceniu własnej indywidualności. Ważne jest, aby posiadać pasje i móc w nie „uciec” od swojej drugiej połówki, tylko i wyłącznie po to, aby mieć przestrzeń i czas dla siebie. Niestety, my kobiety, często o tym zapominamy. Oddajemy siebie i swoją niezależność mężczyźnie, nie licząc się z faktem, że robimy sobie tym krzywdę.

Powinnyśmy mieć własne hobby, znajomych i życie w życiu z partnerem, tylko chociażby po to, aby w przypadku gdy związek zakończy się fiaskiem, łatwiej nam będzie do czegoś wrócić i przetrwać niełatwy okres rozłąki.

Kobieta, która jest jak nieodgadnięta karta zawsze mężczyźnie wydaje się bardziej intrygująca. Prościej ujmując – z facetem jest jak z psem w doświadczeniu Pawłowa. Potrzebny mu bodziec, aby zareagował. I tak niestety należy z mężczyzną postępować, aby ciągle na nas patrzył jak na pierwszej randce, tj. dostarczać mu bodźce, intrygować, fascynować, a czasem i po prostu zignorować, aby poczuł, że o nasz czas ON też musi zabiegać.

Podobne działanie ma miejsce w drugą stronę. Mężczyzna nie powinien zabierać partnerki na wyjście z kolegami, bo wtedy takie spotkanie pozbawia go statusu „męskiego wieczoru” , a facet, który tak postąpił traci szacunek w gronie kolegów  Pary, które są ze sobą na tyle kompatybilne, że pojawiają się wszędzie razem, stają się mniej atrakcyjnie dla otoczenia. Przy organizowaniu jakiegoś babskiego mitingu od razu zapala się czerwona lampka czy zaprosić koleżankę X, skoro wiadomo, że ona zawsze będzie ze swoją mniej urodziwą połówką.

W związku powinniśmy się traktować jak takie zbiory matematyczne. Każdy ma swoją przestrzeń, która jest charakterystyczna tylko i wyłącznie dla jednej ze stron, ale obie te składowe mają część wspólną, która je łączy.

Wyważone podejście do życia, pracy, partnerstwa powinno przynieść nam szczęście. Tak przynajmniej twierdził Arystoteles. Sami jednak wiemy, że nie jest to takie proste, szczególnie, kiedy gonimy za pracą, chcemy mieć kochającą rodzinę i idealny układ partnerski. Wiem, że nie wszystko i nie od razu można osiągnąć. Ale warto jednak czasem zrobić sobie chwilę refleksji, zastanowić się nad własną egzystencją i idąc śladami greckiego uczonego, zachować zdroworozsądkowy umiar.
Powodzenia!

Autor: Michalina Cwalina

A jaka jest twoja droga poszukiwania “złotego środka”? Napisz: #

Czytaj, rozwijaj się, przyłącz się do Klubu Marka jest kobietą Businesswoman Club:
https://www.markajestkobieta.pl/klub-kobiety-na-fali/

The post Praca, związek, relacje czyli o poszukiwaniu złotego środka… appeared first on Klub Marka Jest Kobietą - międzynarodowa społeczność, osobiste relacje, siła współpracy, networking.

]]>
https://www.markajestkobieta.pl/aktualnosci/praca-zwiazek-relacje-czyli-o-poszukiwaniu-zlotego-srodka/feed/ 0