O wspieraniu tego, co dobre, spojrzeniu w przyszłość ale i tym, że czas powiedzieć „Sprawdzam”. O społeczeństwie obywatelskim i braku zaufania do tworzenia wspólnego dobra narodowego, naszych silnych i słabych stronach, Henryka Bochniarz, Prezydent Konfederacji Lewiatan, rozmawia Jarosław Waśkiewicz, Prezes Klubu Marka jest kobietą, redaktor naczelny serwisu Biznesnafali.pl
O zapędach powrotu do dawnego ustroju
Henryka Bochniarz: Mamy za sobą kilkadziesiąt lat komunizmu, dlatego powinniśmy być pierwszymi, którzy głośno mówią, czym kończy się centralne sterowanie państwem. Tymczasem okazuje się, że jest sporo osób w naszym kraju, którzy zapomnieli, że tak kierowane państwo zbankrutowało w 1989r., a my wraz z nim. I kiedy słyszę np. o tym, że odgórnie będą zapadały decyzje dotyczące tego, co mamy produkować, bez względu na sytuację na rynku, to wiem, jaka będzie tego cena – wyższe podatki. Ktoś będzie musiał za to zapłacić. Byłam ministrem i wiem jak to wygląda. Widziałam, ile było takich „fantastycznych pomysłów” zza biurka, które poza tym, że kosztowały miliardy, niczym dobrym się nie skończyły. Myślę, że czeka nas poważna rozmowa o tym, jaka powinna być rola naszego państwa – jaka przestrzeń dla państwa, jaka dla obywateli.
O wspieraniu tego, co dobre
Państwo jako rząd, jest potrzebne obywatelom i przedsiębiorcom. Nigdzie nie ma takiego systemu, żeby to rynek o wszystkim decydował. Państwo powinno wspierać to, co rozwinęliśmy przez 26 lat demokracji w Polsce. I to z sukcesami na najbardziej wymagających rynkach. Takie firmy i takich ludzi trzeba wspierać, promować, a przede wszystkim ułatwiać im pracę, aby mogli koncentrować się na rozwoju biznesu, a nie interpretacji coraz bardziej zagmatwanych przepisów.
Nasze silne i słabe strony
Myślę, że naszym najsilniejszym atutem są ludzie, którym ciągle się chce. Ludzie wyćwiczeni w tym, aby szukać nowych dróg, nowych rozwiązań, aby przetrwać. Są fantastyczni w kryzysowych sytuacjach. To jest nasz wielki atut. A słabą stroną jest na pewno jakość administracji. Jest spora grupa, która stara się coś zrobić, ale to mniejszość. Większość nie chce podejmować żadnych decyzji bo po co brać na siebie odpowiedzialność. Lepiej, a na pewno bezpieczniej, jest przekładać papiery z miejsca na miejsce.
Tymczasem, na przykład w Niemczech, we Francji, czy w Stanach Zjednoczonych, urzędnik jest partnerem. Jest po to, żeby pomóc.
foto: Piotr Wieliczko
O społeczeństwie obywatelskim i braku zaufania wobec tworzenia wspólnego dobra narodowego
My, jako obywatele, mamy podejrzliwy stosunek do władzy, a ta odpłaca nam się tym samym. To wynika zarówno z naszej historii, jak i kompleksów. I mimo, że jesteśmy już „u siebie”, to okazuje się, że przeszłość tak głęboko wyryła się w naszej świadomości, że nie potrafimy się od tego oderwać. To dotyczy zarówno biznesu, jak i relacji międzyludzkich.
Skoro wszyscy wszystkich podejrzewają i cały system jest zbudowany na nieufności i strachu, to jak ograniczyć złe, nieuczciwe działania, nie niszcząc przy tym tych, którzy są uczciwi? Bo procent ludzi, którzy oszukują jest niewielki, a większość idzie „prostą drogą”. Skrajność nie jest normą. Uczciwym trzeba stworzyć jak najlepsze warunki rozwoju, a nieuczciwymi niech zajmują się odpowiednie organa.
Obecnie rządowi wydaje się, że im więcej ureguluje, tym mniejsze będą szanse, że ktoś „pójdzie na skróty”. To jest błędne koło, bo jeżeli takie jest podejście władzy do obywatela, to nie ma tu miejsca na relacje partnerskie.
Czas powiedzieć „Sprawdzam”
Teraz piłka jest po stronie rządzących, którzy albo pokażą, że za hasłami wspierania przedsiębiorców, idą fakty, albo będzie spowolnienie gospodarcze i jeszcze większe podziały w społeczeństwie. Jeśli okaże się, że np. Konstytucja dla biznesu, to zbiór haseł, za którymi nie idą pro-przedsiębiorcze rozwiązania, to będzie to tylko zmarnowany papier… Teraz jest już czas położenia na stole konkretów, i my się temu bardzo uważnie przyglądamy…
My jedno oni drugie…
Na ostatnim prezydium Rady Dialogu, żeby było śmieszniej, najbardziej krytyczni, w opozycji do rządu byli związkowcy. Wygląda to tak, że rozmawiam z grupą posłów, którzy się z nami zgadzają. A później dochodzi do głosowania i głosują przeciwko – bo takie dostali wytyczne.
Myślę, że dzieje się tak dlatego, że jesteśmy wciąż młodą demokracją i bardzo młodą gospodarką. Stąd może brak szacunku dla poprzedników i przekonanie, że trzeba wszystko zmienić, nawet jeśli dobrze funkcjonowało. Ten brak kontynuacji, myślenia o państwie, jako o ciągłości jest charakterystyczny dla różnych opcji. Rozumiem, że każda partia przychodzi z jakąś wizją świata i chce różne rzeczy zmienić, ale nie musi w związku z tym wywracać wszystkiego do góry nogami.
A wystarczyłoby…
Zostawić pewną przestrzeń i zastanowić się, jak wspólnie funkcjonować, abyście wy (obywatele, przedsiębiorcy) czegoś się nauczyli, a my (władza) mieli satysfakcję z tego, że was (obywateli) czegoś nauczyliśmy. I tak jest to przyjęte wszędzie – na uczelni, w życiu i w biznesie. Niestety ci, którzy w naszym kraju tworzą legislację na wstępie podejrzewają nas o jak najgorsze intencje i tworzą przepisy z przesłaniem – „nie daj Boże jak coś przekręcisz”. Straszenie przedsiębiorców karami, np. 25 lat więzienia, za to, że ktoś wystawił „fałszywą fakturę”, do niczego dobrego nie prowadzi. My wiemy, jak urzędy działają i jakie problemy mają z tym, aby naprawdę stwierdzić, że coś jest sfałszowane. Ile było przypadków podobno fałszywych faktur, a po 5 latach procesów sądowych okazywało się, że urzędnik się pomylił. I co? I nic. Tylko te firmy tych pięciu lat nie przetrwały.
Wiemy, z doświadczeń innych krajów, że ustawodawstwo unijne mówi jedno, a my z uporem maniaka, robimy drugie. I zanim jeszcze „druk dobrze nie wyschnie”, ustawa jest nowelizowana. Tylko co nam z tej racji, jeśli wiemy, że można było coś zrobić szybciej i lepiej. To nie jest kwestia posiadania monopolu na rację, przez nas, Lewiatan, czy inną organizację. Chcielibyśmy po prostu, aby nas wysłuchano i potraktowano partnersko.
foto: Piotr Wieliczko
Spojrzenie w przyszłość…
Spędziłam sporą część swojego życia w Stanach Zjednoczonych, i najfajniejszym aspektem prowadzenia biznesu było załatwianie większości spraw „na telefon”. Mówiłam np., „słuchaj, podpisujemy umowę na to i tamto, przyślij mi za tydzień dokumenty”, i to wystarczyło. W Polsce musisz mieć 10 „podkładek”, inaczej nikt ci nie uwierzy i będzie podejrzewał jakiś przekręt. Ten brak zaufania strasznie dużo nas kosztuje, jako społeczeństwo, jako Państwo. Powoduje, że człowiek zupełnie inaczej funkcjonuje w takim systemie – w swojej społeczności, w rodzinie.
Myślę, że jako społeczeństwo, wciąż mamy bardzo niewielkie pojęcie o gospodarce. Dla nas dwie strony bilansu nie muszą się bilansować. Jest rzesza ludzi, która uważa, że „Państwo daje”, że nam się należy i nie zadaje sobie pytania, z czego te pieniądze się biorą. Tu ponownie musimy wrócić do podstaw, czyli poszanowania pieniądza, poszanowania pracy. Musimy zrozumieć, że nam się nic nie należy, jeśli sami na to nie zapracujemy ciężką pracą.
Człowiek jest tym, co sam zrobił, zbudował, czego się nauczył. Jeżeli nasz sąsiad ma lepsze mieszkanie, lepszy samochód, to nie dlatego że na pewno coś przekręcił, oszukał, ale dlatego, że ciężko pracował. Powinniśmy się cieszyć z sukcesu każdego, bo to jest też nasz sukces. To jest to, co buduje nas wszystkich, coś, co tworzy dochód narodowy, kapitał społeczny, zaufanie. Dlatego przedsiębiorczych ludzi należy traktować z szacunkiem. Myślę, że wszyscy musimy nauczyć się szacunku do innych, doceniania osiągnięć innych, wspierania siebie nawzajem. Tak na końcu, chodzi przecież po prostu o to, aby miło i dobrze się żyło. Mamy naprawdę wiele powodów, aby być dumnym narodem. Abyśmy byli dumni z siebie.
Dziękuję za rozmowę
Jarosław Waśkiewicz
Prezes Klubu Marka jest kobietą
redaktor naczelny Biznesnafali.pl
Prezent dla Pani Henryki Bochniarz „Kobieta z klasą” przygotowała firma Reklamowygadżet.pl
www.reklamowygadzet.pl
foto: Piotr Wieliczko