Kampanie społeczne w naszym kraju już nikogo nie dziwią. Jedni zadają sobie pytanie, po co, czy to ma jakikolwiek sens? Uważam, że ma sens i że poprzez kampanię możemy zetknąć się z jakimś problemem.
Celem kampanii społecznej jest zaakcentowanie jakiegoś problemu społecznego, ma nam pokazać, że dany problem istnieje. Kiedy my, społeczeństwo zauważymy dany problem, to już jest dobry pretekst do podjęcia rozmowy. Kampania społeczna powinna przykuć naszą uwagę, bez względu czy szokuje czy wzrusza, ale może prowadzić do szerszej dyskusji publicznej na dany temat. Jeśli dany temat społecznie zacznie coraz częściej pojawiać się w mediach społecznościowych, będzie można spróbować przekonać władze do podjęcia działań, które mają na celu rozwiązanie danego problemu.
Dokładnie 9 miesięcy temu wpadłam na pomysł, żeby zrobić kampanię społeczną ogólnopolską nt: „Kobieta z bliznami” i uświadomić nasze społeczeństwo, że są osoby poparzone w naszym kraju.
Jedni mówili, że po co, że to się nie uda, nie masz pleców, nie masz pieniędzy, daj sobie spokój. Była też garstka osób, która wspierała i dopingowała. Mówili, „że jak nie ty, to kto”, przecież to przeszłaś, znasz temat, masz gadane, dasz radę. I tak się zaczęło.
Namawiałam inne kobiety z bliznami pooparzeniowymi do sesji zdjęciowej, ale się wstydziły, bały się że stracą anonimowość, a już ciężko jest żyć na co dzień. Nie wiedziałam co zrobić i wymyśliłam, że ja będę na wszystkich zdjęciach, i pokaże jak wygląda ciało pokryte bliznami.
Miałam pomysł co mają przedstawiać zdjęcia, jakbym chciała pokazać blizny, ale resztę inicjatywy zostawiłam swojemu fotografowi. Dla mnie to było niesamowite przeżycie, gdyż musiałam pokazać obcemu mężczyźnie, jak wygląda moje ciało. Sesja i nasza współpraca była tak naturalna, że w ogóle siebie nie krępowaliśmy. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się, poznaliśmy siebie nawzajem. Ja wiecznie gadająca, Mirek przeważnie milczący, ale daliśmy radę.
Dlaczego Słupsk? Bo nikt na początku nie chciał mnie nigdzie, bo trzeba wynająć przestrzeń wystawową, zająć się organizacją itd. Wtedy za namową kolegi, napisałam do Prezydenta Słupska Pana Roberta Biedronia. Odpowiedzieć była natychmiastowa. Poprosił o przesłanie całego projektu, żeby mógł się zapoznać. Pomysł się spodobał, i dalej już poszło. Czułam jak pracownicy z Urzędu się zaangażowali, na każdym kroku byli pomocni. Wielkie dziękuję.
I nadszedł ten dzień. 30 września 2016 rok, rozpoczęcie akcji „Kobieta z bliznami”. Pojechali ze mną najbliżsi mąż, syn, siostra, fotograf. Reszta osób wspierała mnie smsowo i poprzez media społecznościowe. W Słupsku przywitano nas ciepło. Przed otwarciem wystawy, miałam rozmowę w Radio Koszalin na temat dramatycznej sytuacji osób w Polsce po oparzeniu ciała i o mojej wystawie „Kobieta z bliznami”. Dałam radę. Po audycji szybkim krokiem razem z fotografem udaliśmy się do Urzędu Miejskiego. Wszyscy już na mnie czekali. I jak przystało na mnie, że wszystko swoim życiu robię inaczej, tak i otwarcie wystawy było inne. Przywitałam gości, i poprosiłam o skupieniu się na zdjęciach i słuchaniu opowiadania mojej historii przez co przeszłam. Podczas opowiadania mojej historii, każde zdjęcie dopiero było odsłaniane (dziękuję synowi za pomoc), chodziło mi o to, żeby wszystkich zdjęć od razu nie zobaczyli zaproszeni goście. Przy ostatnim 10 zdjęciu wyszłam na środek i powiedziałam po co to wszystko robię.
Następnie głos zabrał Prezydent Miasta Słupsk Robert Biedroń. Usłyszałam tyle ciepłych słów, takiego niesamowitego wsparcia, takiego uznania. Byłam tak szczęśliwa, że jednak się udało i że tą niesamowitą kampanię mogłam rozpocząć w tak wspaniałym mieście jak Słupsk. Podziękowania dostałam jeszcze od kilku osób z Urzędu Miejskiego (przepraszam, ale nie jestem wstanie wymienić). I jak na ironię losu przed wystawą i po wystawie poznałam osoby, który zetknęły się z oparzeniem ciała. Jednej osobie nawet będę mogła pomóc, gdyż jest w trakcie leczenia. Jednak jak widać, ten problem istnieje a jakby nie istniał, bo nikt o tym nie mówi.
A teraz, co miesiąc wystawa w innym mieście. W listopadzie Gdańsk.
Dziękuję za przybycie mojemu mężowi, że wierzył we mnie, że wspierał, że zawsze z boku czujnym okiem zerkał na te moje całe przedsięwzięcie, że był – jest – będzie w moim życiu.
Dziękuję siostrze, synowi i córce.
Dziękuje wspaniałemu przyjacielowi Mirosław Gawroński, to początek pięknej naszej współpracy.
Dziękuję dziewczynom Marta Osuch i Agnieszka Rejowska, #projektantkisukcesu przyjechały aż z Warszawy.
Dziękuję Prezesowi Klubu Marka jest kobietą, Jarosław Waśkiewicz za przybycie, za wsparcie i za ciepłe słowa uznania.
Do zobaczenia w innych miastach!
Jolanta Golianek, Prezes Fundacji Poparzeni
**********
Szukasz inspiracji i wartościowych relacji? Powadzisz ciekawy biznes i jesteś kobietą? Przyłącz się do nas! Nasza wyjątkowa społeczność Kobiet na fali to Klub Marka jest kobietą: #