W dzisiejszym „odcinku” postanowiłam zająć się jedną z głównych przyczyn rozpadu związków. Zdrada. Temat rzeka. Nazywana jest różnie: słabością, pobłądzeniem,próbą związku lub próbą miłości. Dramat czy wybawienie, koniec czy początek. Moim zdaniem wybawienie i początek, i wierzcie mi, osoby, u których był to powód do rozejścia się, z perspektywy czasu mówią tak samo. Wszystko zależy od tego jak do tego podejdziemy. Zdrada obnaża cechy, których byśmy nie podejrzewali w sobie i swoim partnerze/mężu. Za zdradą kryje się bardzo wiele uczuć, a sam akt zdrady odkrywa nieznaną nam wcześniej naturę. Słabość do ulegania pokusom, wiarołomstwo, zdolność do kłamstwa nawet patrząc prosto w oczy. „Jestem tylko człowiekiem, mam prawo do błędów” powie niejeden na swoje usprawiedliwienie. Do błędów tak, ale do igrania z cudzymi uczuciami już nie. Jakim prawem zdradzający oczekuje, liczy czy wymaga, że strona zdradzana wybaczy, zapomni i przez resztę życia nie będzie wracała do tego przykrego faktu. Pewnie takim, że jak świat długi i szeroki, zdrady są wybaczane, i po prostu jest tak wygodnie.
Dla 2/3 z nas zdrada to wystarczający powód do rozstania, a tylko 25 % zdrad kończy się rozstaniem. Znaczy to, że wciąż wybaczamy i czasem na siłę, próbujemy iść dalej razem w imię wielu spraw i czynników. To nie jest złe, ale niestety jeśli ktoś zdradzi raz, prawie zawsze zrobi to ponownie, a związek robi się jak odgrzewany obiad, ani świeży ani stary.Bardzo chcemy wierzyć, że szczęście i zaufanie sprzed zdrady wróci, ale prawda jest taka, że wymaga to bardzo wielkiej pracy nad sobą i związkiem, i tylko nielicznym to się udaje. I co najważniejsze poprawy w związku muszą chcieć obie strony.
Osobiście mierzi mnie podejście głoszone przez wielu psychologów, że jeśli dotknie Cię zdrada męża popatrz co źle robiłaś. Bzdura. Założę się, że osoba zdradzana i tak ma poczucie winy, w sobie szuka przyczyny tego co ją spotkało, rozkłada na czynniki pierwsze swoje zachowanie, analizuje co źle zrobiła. Dzieje się tak dlatego, że po pierwsze chce zrozumieć czemu ją to spotkało, a po drugie szuka często usprawiedliwienia dla tej drugiej osoby, bo to przecież takie szlachetne, bo przecież on nie jest zły.Jesteśmy takie dobroduszne, wyrozumiałe i dojrzałe. Stop. Nie tędy droga. Mamy przecież przed sobą osobę, która czerpie przyjemność z tego, że wdaje się w romans. Osobę, która kłamie nam w oczy, bez skrupułów poświęca czas innej kobiecie zamiast nam, rodzinie, dzieciom. Osobę, która tak naprawdę nie jest tą samą, z którą się wiązaliśmy. Nie jest i nie będzie, a usprawiedliwienia zdrady po prostu nie ma i nie dajcie sobie wmówić, drogie kobiety, że jest inaczej.
Według mnie nie istnieje dobre usprawiedliwienie zdrady. Czy jednorazowy skok w bok czy wielomiesięczny romans jest moim zdaniem niedopuszczalny i zasługuje na karę, może dlatego zbrodnia wykonana w afekcie to przesłanka do złagodzenia kary?Czym różni się zamach na zaufanie, pewność siebie, poczucie bezpieczeństwa drugiej osoby od potrącenia je samochodem. Czy w tym drugim przypadku też tłumaczymy, że to był błąd, chwilowe zaćmienie, co gorsza alkohol. Nie. Za błędy się po prostu płaci. Tylko, że z tą zapłatą to niestety różnie bywa.
Jedną kwestią jest poczucie niesprawiedliwości, potrzeba zrekompensowania poczucia krzywdy, a zupełnie inną jest wywalczenie rozwodu z orzeczeniem winy w Sądzie, czyli udowodnienie, że rozpad małżeństwa jest wyłącznie wynikiem zdrady męża. Trzeba pamiętać, że w Sądzie najważniejsze są dowody. Żadne opowieści historii małżeńskich, opowiadania o nieszczęściu i poczuciu skrzywdzenia Sądu nie wzruszą. Raport detektywistyczny, zdjęcia, nagrania rozmów, korespondencja, w tym sms, maile, to są dowody, które mają wartość przed Sądem, a oprócz nich zeznający świadkowie o tym co widzieli, co słyszeli i co wiedzą na temat problemów małżeńskich. Batalia, bo tak można nazwać rozwód z orzeczeniem winy, może trwać latami. Mimo tego warto zawalczyć o swoje, udowodnić światu i sobie, że nie ponosi się winy za to co nas spotkało.
I na zakończenie, żeby nie było tak walecznie przytoczę dowcip, który mnie bawi niezmiennie, a który oddaje to co chciałam przekazać.
„Przychodzi do domu mąż tak pijany, że ledwo trzyma się na nogach. Rano budzi się, patrzy, a na stoliku śniadanko, kawka i karteczka od żony z napisem „Kocham Cię”. Przeciera oczy, wstaje i pyta starszego syna czy on wie co to znaczy. Syn mu na to – Ojciec, wróciłeś wczoraj mocno zalany, walnąłeś się na kanapę, a jak mama próbowała ci spodnie zdjąć, wrzeszczałeś: „Spadaj babo, ja mam żonę!”.
A jakie są Twoje doświadczenia w tym temacie? Te dotyczące zarówno spraw emocjonalnych i relacji ze swoją drugą połową, jak również te, dotyczące prawnej strony? Jesteśmy tu po to, aby się wspierać. Jesteśmy tu także dla Ciebie. Napisz do nas: #
* * * * *
O autorce: Dorota Wollenszleger, Prezes spółki All4Her, działającej w sieci Kobieta i Rozwód, główny koordynator w Centrum Rozwodowym w Gdańsku.
Do zajęcia się tą branżą skłoniły mnie osobiste przeżycia i zdobyte przez to duże doświadczenie. W trakcie rozwodu przekonałam się, że kobieta i jej dzieci pozostają bez jakiejkolwiek pomocy. Są pozostawione same sobie. Wiele się mówi o dobru dziecka, o konieczności pomocy rodzinom w trudnych sytuacjach. Ale prawda jest taka, że to tylko puste hasła. Dlatego z ogromną satysfakcją i poczuciem pełnienia pewnej misji zajęłam się tematem rozwodów zawodowo.
Na co dzień jestem mamą dwóch wspaniałych córek. Czas spędzany z nimi uważam za najbardziej wartościowy w moim życiu. Odpoczywam najchętniej w domu z najbliższymi. Lubię wtedy poczytać coś co mnie odpręża, obejrzeć film, albo dobry mecz. Interesuję się psychologią, motoryzacją, modą, architekturą i wystrojem wnętrz. Od października zaczynam studia podyplomowe na kierunku mediacje sądowe i pozasądowe.
Staram się być zawsze sobą, bo najważniejsze to być autentycznym. Można wszystko, tylko trzeba odważyć się zrobić choć jeden krok. Jeśli nie dla siebie to dla kogoś dla kogo warto się starać. Siła przyjdzie, a jak sama nie przyjdzie to my pomożemy