Niektórzy przeżyją szok jak będą czytać, nie będą wierzyć a może ujrzą siebie z innego punktu. Nawet często nie zauważamy, jak wokół siebie stwarzamy idealną otoczkę swojej osoby. Jak chcemy pokazać, że wszystko jest ok a tak w rzeczywistości ledwo stawiamy krok ku codzienności. Jak ten nasz uśmiech przyklejony do twarzy, jest tak wyuczony że nie umiemy pokazać innych emocji.
Chciałabym być szczęśliwa, tak po prostu.
Na zewnątrz zdaję się być spokojna i uśmiechnięta, gdy tak naprawdę w środku cała krzyczę. Zmagam się z życiem, bo nie mam wyjścia, bo nie mogę się poddać a tak zwyczajnie to jestem cholernie słaba. Chociaż „słaba” to jest delikatnie napisane. Znowu odezwą się niektórzy, ale o co jej chodzi, czego znowu chce?
Każdy z nas zmaga się z codziennością, z życiem, ale każdy z nas, czasem znajduje się w takim miejscu, że już nie ma siły, że już nie umie unieś tego całego życia.
Ile mnie wczoraj kosztowało, żeby nie wybuchnąć, żeby się nie popłakać, żeby nie pokazać że świat znowu runął. Zaczęłam zadawać sobie pytanie „czy ze mną jest coś nie tak”?
Odkąd się dowiedziałam, że czeka mnie poważne leczenie kilku etapowe, emocje mną targają na prawo i lewo. Kolejna walka o znalezienie funduszy na leczenie, ale i walka z nadchodzącym bólem, który czasem jest ciężko znieść. Nie mam już siły szukać, prosić że muszę uzbierać niezła sumę pieniędzy, żeby kupić sobie sztuczną skórę i presoterapię. Nie ma dnia żebym nie płakała, zamykała się coraz bardziej w swoim świecie. Jedynie praca w fundacji i akcja społeczna pochłania mnie bezgranicznie, ale jak nadchodzi wieczór zdajesz sobie sprawę, że jesteś sama.
Walka z leczeniem, z chorobą w samotności, bez wsparcia bliskiej osoby jest cholernie trudna. Nie masz do kogo się przytulić, wypłakać, porozmawiać, pokrzyczeć czy chociażby powiedzieć „nie mam już siły”.
Każdy przeżywa swoją chorobę inaczej, ale czasem bliscy już nie chcą w tym uczestniczyć, nie chcą cię wspierać. Zaczynają mieć do ciebie pretensje ile to jeszcze będzie trwało. Nie rozumieją twoich rozterek, emocji które tobą targają, a tak naprawdę dajesz znak „nie radzę już sobie, boję się co będzie dalej, boję się bólu i tego wszystkiego”.
Mówi się, że „szewc bez butów chodzi” i to jest prawda. Umiem pomóc innym, a nie umiem czasami sobie pomóc. Sobie jest najtrudniej, bo jak to wytłumaczyć a po drugie też muszę wyrzucić z siebie te emocje i popłakać sobie.
To ważne, żeby w trakcie leczenia mieć kogoś kto podniesie cię z podłogi, pomoże napić się wody, obejmie cię i posiedzi tak po prostu obok. Przecież uczucia, czas spędzony razem nic nie kosztuje.
Ja nie mam żadnego wyboru, mogę przykucnąć, popłakać ale później będę musiała wstać, ogarnąć się i uwierzyć ‘dasz radę”. Nie ważne, że tą wielką walkę zaczynam w samotności i bólu.
Czasem spójrzmy na nasze życie, kim i czym się otaczamy. Każdy z nas ma problemy, większe lub mniejsze. Nie oceniajmy nigdy innych osób, bo dla każdej osoby ten sam problem ma inne znaczenie i inaczej może sobie poradzić.
Nie, nie jestem idealna, ale jak mówię „kocham” i „przepraszam” mówię serio, a nie na niby.
Jolanta Golianek
Fundacja Poparzeni – Prezes
Ambasadorka WellU
Wspieramy siebie nawzajem i to przynosi owoce. Spotkania klubowe Marka jest kobietą, to tylko 1 z 52 rzeczy, projektów i inicjatyw, lokalnych, ogólnopolskich, międzynarodowych działań, wspierających Ciebie osobiście. Oraz Twoją markę – każdego tygodnia, miesiąca, przez cały rok. Jeśli jesteś przedsiębiorczą, świadomą kobietą, prowadzisz własny biznes i/lub ciekawe projekty, to serdecznie zapraszamy do Klubu Marka jest kobietą, czekamy właśnie na Ciebie: #
www.mjkorg.janwaski.stronazen.pl
Jesteście ciekawi, jaka atmosfera panuje na naszych klubowych spotkaniach? Dla tych, którzy jeszcze nas nie znają, zapraszamy do obejrzenia jednej z wielu galerii zdjęć na profilu fb Marka jest kobietą: www.facebook.com/pg/markajestkobieta/photos/?tab=albums