Klub Marka jest kobietą promuje i pokazuje wartościowe kobiety, pasjonatki życia, które inspirują innych. Kobiety przedsiębiorcze, managerki, które naszym i Waszym zdaniem warto przedstawić szerszej publiczności, za ich charyzmę, profesjonalizm, ale przede wszystkim naturalną serdeczność i otwartość na innych. Zwykłe, niezwykłe, które są wśród Was. Dyrektorki, właścicielki firm, ekspertki w swojej dziedzinie, prawdziwe pasjonatki życia. PRZYŁĄCZ SIĘ do naszej wyjątkowej, ogólnopolskiej społeczności Kobiet na Fali KLUBU MARKA JEST KOBIETĄ. Czekamy na Ciebie pod dobrym adresem: #
Dzień zaczynam od dobrej kawy z mlekiem. Celebruję tę chwile, bo to często jedyny moment, kiedy w spokoju mogę się zastanowić nad tym o mnie czeka w ciągu dnia, co mam do zrobienia, jakie stoją przede mną wyzwania. Później szybki makijaż, bo mimo że jestem mama trójki maluchów, które od rana moja swoje małe „katastrofy życiowe”, do rozwiązania których jestem im niezbędna, to z tego punktu dnia nie rezygnuje. Uśmiechnięta mama, to mama zadbana. Na razie jestem na takim etapie, że większość eleganckich butów i strojów musiałam odłożyć na półkę i mój ubiór więcej ma wspólnego z piknikiem, a nie poważnym biznesem, ale wierzę, że jeszcze moje żakiety wrócą do łask.
Moje biurko to mój stół w jadalni, do którego zasiadam kiedy w południe dzieci regenerują siły na drzemce. Wtedy maksymalnie staram się wykorzystać dany mi czas. Pilnuję się, żeby te kilkadziesiąt minut nie uciekło mi przez palce na rzeczach przyjemnych, na czytaniu ploteczek i sprawdzaniu co znajomi zrobili, gdzie byli. Zazwyczaj poświęcam je na pracę koncepcyjną, bo wtedy mój umysł pracuje najlepiej. Prace organizacyjno – biurowe zostawiam sobie na wieczór. Wtedy skupiam się na odhaczaniu kolejnych pozycji na liście do zrobienia. Bardziej to praca mechaniczna niż twórcza, ale ona też jest niezbędna do tego, żeby przedsięwzięcie się powiodło. Telefony, zapytania ofertowe, maila z propozycją współpracy wykonuję w tak zwanym międzyczasie, miedzy spacerem, a zakupami, miedzy wizytą z dzieckiem u lekarza, a gotowaniem obiadu.
Często pytają mnie jak ja to wszystko ogarniam. Czasem się śmieję, że nie ogarniam, ale tak naprawdę zawdzięczam to swoje dobrej organizacji pracy, której latami nie doceniałam, twierdząc, że to nic szczególnego i tego, że uwielbiam optymalizować wszystko co robię. Mam jedną zasadę w pracy, której się trzyma. „Jak masz coś do zrobienia dzisiaj, to zrób”. Nawet jak wykonałam plan na dany dzień to sięgam po rzeczy z kolejnego, bo wiem, że może się zdarzyć coś niezapowiedzianego, o co z dziećmi nietrudno i zaległości gotowe.
Można powiedzieć, że katalizatorami wszystkich moich działań są pośrednio dzieci. Obserwuję jak szybko rosną i po nich widzę, że czas biegnie, ucieka i że żadna z chwil, szans już nie wróci. Że trzeba doceniać i być wdzięcznym za to co się ma i za to gdzie się jest, za drogę, która za nami, która może nie była łatwa, ale nas ukształtowała i spowodowała, że jesteśmy jacy jesteśmy. Szkoda mi czasu na byle jakość, na odkładnie życia na potem, na wieczne nigdy. Czas „siedzenia w domu” staram się wykorzystać na rozwijanie biznesu, realizację kolejnych inicjatyw, bo mocno czuję, że praca na etacie to już nie moja bajka. Że tak jak życie osobiste, tak i zawodowe, chce mocno trzymać w swoich rękach.
Wierzę, że każdy z nas ma do przejścia własną drogę, że znalazł się na świecie z jakąś misja do wykonania. Uważam, że powinniśmy robić wszystko, aby odnaleźć to co dla nas najlepsze i mieć odwagę za tym pójść. Sama jakiś czas temu odkryłam na nowo swoje talenty, ale dopiero niedawno nabrałam odwagi, żeby z całą mocą je wykorzystać, żeby się nie bać. Bo chyba najgorsze co sobie samemu można zrobić, to nie spróbować. Dlatego bazując na swoim doświadczeniu, na swojej drodze do zmiany, pomagam innym w urealnianiu swoich pragnień, marzeń. Jako doradca zawodowy, sama siebie wolę nazywać „path finderką”, pomagam ludziom znajdować własne drogi, na nowo dostrzegać potencjał jaki każdy z nich ma. Każda napotkana przeze mnie na drodze zawodowej osoba to morze możliwości, gro umiejętności, o których te osoby często zapomniały albo je sobie umniejszają.
Największą nagrodą za ten trud, bo często to wręcz walka z głęboko ukrytymi przekonaniami, jakie nosi się w sobie, jest dla mnie ta iskierka, która zapala się w oczach osób, które wsparłam. Jak na ich twarzach pojawia się uśmiech, a w sercu kiełkuje odwaga, żeby spróbować, aby nie bać się zadać sobie pytania, czego ja chcę, co mnie napędza, ku czemu wyrywa się moje serce i podjąć to ryzyko. Poszukać pracy odpowiadającej moim umiejętnością, włączyć się w jakąś inicjatywę, a nawet otworzyć własną firmę, o której się latami marzyło.
Jestem dumna z siebie, a raczej staram się tego uczyć. Doceniać swoje zaangażowanie, mówić dziękuję za komplementy, za uznanie za strony innych, nie umniejszać sobie, swojej pracy i umiejętnością jakie mam. Uważam, że jeśli w nas nie będzie przekonania, popartego oczywiście kompetencjami, że coś umiemy, potrafimy, to tego tez nie będą widzieli w nas inni ludzie, nasi współpracownicy, klienci.
Sukcesem jest dla mnie nie bać się spróbować. Mieć odwagę ruszyć własną drogą, nawet jak nie jest ona zrozumiała przez bliskich. Odważnie sięgać po swoje marzenia i żyć pełnią, bez odkładania na potem, aż „będę mieć dzieci”, „dzieci pójdą do przedszkola”, „zmieni się sytuacja w kraju” itd. Skąd możesz wiedzieć, że Ci się nie uda, jak nawet nie wstałeś z kanapy.
Czym jest dla mnie, jak rozumiem słowo „profesjonalna marka osobista”?
We wszystko co robię, wkładam serce, całą siebie. Jeśli czegoś jeszcze nie potrafię, to nie udaję, że się na tym znam. Bo dla mnie profesjonalizm to autentyczność, to tez czasem pokazanie ludzkiej twarzy. Przychodzą do mnie ludzie w potrzebie, czasem miesiącami bez powodzenia szukający pracy i ja jestem po to by na nowo im pomóc dostrzec to o czym być może zapomnieli, że to posiadają, pokazać, że jeśli tylko spróbują to „świat naprawdę stoi przed nimi otworem”. To oczywiście nie znaczy, że mydlę im oczy, mówię jak jest, że może być trudno, czasem zniechęcająco, ale mocno wierzę, że dla każdego jest praca, tylko trzeba ja szukać zgodnie ze swoimi umiejętnościami, talentami i wartościami. Dużą wagę też przywiązuję do tak zwanego kontraktu na początku współpracy. Staram się szczegółowo poznać sytuację klienta, jego potrzeby i oczekiwania na nie odpowiedzieć najlepiej jak potrafię. Bo moja firma to ja.
Żyję tak, żeby nie żałować tego co było. Nie wracać do przeszłości, niewykorzystanych szans, ale wyciągać wnioski na przyszłość. Wdzięczna jestem za to miejsce w którym się znajduję, bo mocno wierzę, że wszystko co nas spotyka ma głęboko ukryty sens, który nie zawsze jesteśmy w stanie dostrzec od razu. Dlatego lubię swoje życie takim jakie jest, nawet jeśli zdążyły mi się w nim potknięcia, niewykorzystane szanse, nawet te biznesowe.
Marzenia z dzieciństwa, czyli gdybym nie robiła dziś tego, co robię, pewnie…
Gdybym nie robiła tego co robię to zostałabym lekarzem, a najchętniej pediatrą. Fascynuje mnie szukanie powiązań między zdarzeniem, a jego skutkiem, lubię pomagać ludziom, nieść otuchę wzmocnienie. Taki wyidealizowany obraz kojarzy mi się właśnie z lekarzem. O tym ile mają przy tym pracy papierkowej, wolę nie myśleć.
Najważniejszy Post Scriptum, czyli to, co nie zmieściło się powyżej, a chciałabym dopisać – czyli moje przesłanie dla innych kobiet, i nie tylko…
Każdy z nas jest niepotwarzalny. Brzmi jak banał, ale to prawda. I każdy z nas ma wiele talentów, umiejętności. Czasem nawet nie zdaje sobie sprawy, że coś co mu sprawnie wychodzi, to jest jego niepowtarzalny zasób, a sam uważa, że to „nic takiego”. W każdym z nas ma ukryte pragnienia, marzenia, czasem chciałby żyć zupełnie inaczej niż teraz, ale się boi… Boi się, że się nie uda, co powiedzą inni, że zwariował, że oszalał… A ja chciałabym powiedzieć, strach Ci będzie towarzyszył zawsze, raz większy, raz taki całkiem mały, ale próbuję. Schodź z tej wygodnej kanapy, wyskakuj z tych ciepłych kapci i próbuj. Włączaj się w małe inicjatywy, szukaj osób o podobnych pragnieniach, wspólnych wizjach i działaj. Próbuj, to wtedy w końcu się uda, po prostu żyj swoim życiem.
Magdalena Perz – Afirmatorka szczęśliwego, radosnego życia rodzinnego. Wielbicielka drobnych przyjemności takich jak: dobra kawa w ulubionym kubku czy wciągająca lektura na wygodnej kanapie. Wierząca, że dla chcącego nie ma nic trudnego, a trudności, to nie problemy, a wyzwania, z którymi warto się mierzyć, bo zawsze czegoś nauczą. Prywatnie żona oraz mama Tadzia, Zosi i Ignacego.
Nic nie nauczyło mnie takiej elastyczności, nieskrępowanej radości i super organizacji i planowania jak macierzyństwo. Dzieci na każdym kroku pokazują mi jak wiele mnie jeszcze czeka wyzwań, inspirując mnie do działania i rozwoju i co najważniejsze nie pozwalają na lenistwo i stanie w miejscu. Od 2015 roku systematycznie buduje, jako doradca zawodowy, własna markę „Find your own way” (www.findyourownway.pl) oraz jest współorganizatorem konferencji poświęconych budowaniu relacji „Z dzieckiem granic” (../../aktualnosci/czego-pragna-kobiety-roku-2019-spojrzenia-w-przyszlosc-z-klubem-marka-jest-kobieta/) „W sercu matki” (www.wsercumatki.pl – strona rusza we wrześniu). W wolnym czasie, który coraz trudniej znaleźć, prowadzę własnego bloga kulinarnego Kuchenne Megi Rewolucje (www.megipegiwkuchni.blogspot.com), próbuję systematycznie pływać i pochłaniam namiętnie kolejne książki (te na szczęście nie idą w biodra).
www.findyourownway.pl
https://web.facebook.com/znajdzwlasnadroge/
**********
Szukasz inspiracji i wartościowych relacji? Powadzisz ciekawy biznes i jesteś kobietą? Przyłącz się do nas! Nasza wyjątkowa społeczność Kobiet na fali to Klub Marka jest kobietą: #